Z dala od zgiełku miasta, za wysokim rdzawym murem, przy ulicy Yves Saint-Laurent znajduje się oaza pełna kolorów – Ogród Majorelle. Na wejściu gości witają różnobarwne mozaiki, zieleń bambusów, żółć donic, różowawy chodnik oraz obecny w każdym zakamarku kolor niebieski.

Wytchnienie w Marrakeszu

Latem w Marrakeszu z nieba leje się żar. Ulgę od upału przynoszą m.in. liczne place zacienione drzewami oraz ogrody. Stanowią miłą odmianę dla ulicznego gwaru, sklepików, czy też wąskich uliczek medyny. Wybierając się do Maroka nie nastawialiśmy się na ich zwiedzanie. Jednak, gdy poznana w samolocie Justyna pokazała nam zdjęcia roślinności, z całego świata, otoczonej niebiesko-żółtą zabudową, przedstawiające jak się okazało Ogród Majorelle, wiedziałam, że musimy go zobaczyć.

43

Tuk tukiem do niebieskiej oazy

Na zwiedzanie Marrakeszu wybraliśmy się po śniadaniu serwowanym w riadzie, w którym dzień wcześniej się zatrzymaliśmy. O tym, czym są riady na pewno jeszcze napiszę. Koniecznie szukając noclegu w Maroku zwróćcie uwagę na ich oferty. Ja byłam pod dużym wrażeniem klimatu oraz architektury, z którymi wcześniej się nie spotkałam.
Riad Dia, bo tak się nazywał nasz hostel, znajduje się niedaleko największego placu w medynie Jemaa El Fna, który tętni życiem do późnych godzin wieczornych. Tam również swoje usługi oferują kierowcy taksówek oraz tuk tuków, czyli autorikszy. O tym, aby przejechać się tego typu pojazdem marzyłam od dawna, nie spodziewałam się jednak, że nastąpi to w Maroku.

1

Na nasz transport długo nie musieliśmy czekać. W Maroku turyści są bardzo chętnie rozchwytywani przez każdego kto ma cokolwiek do zaoferowania. Od pojawiających się znienacka sprzedawców chusteczek, po sprzedawców oferujących soki, czy też lokalnych restauratorów. I tak po krótkiej negocjacji zapakowaliśmy się na naszego  „wypasionego” trójkołowca. To, że jego kierowca ma na głowie kask powinno dać nam do myślenia. Za siedzenia robiły skrzynki po owocach oraz opony, rozłożone kartony były dachem pojazdu. Po chwili z rykiem silnika ruszyliśmy pomiędzy przechodniami. Już dzień wcześniej, po przylocie, idąc z lotniska na pobliski przystanek autobusowy przekonałam się o tym, że w Marrakeszu jeździ się szybko, dynamicznie, byle przed siebie nie patrząc na boki, w tym przechodzących przez ulicę pieszych. Przejścia są namalowane na jezdni, ale na drodze liczy się spryt. Ludzie na ulicy, z każdej strony, narażeni są na pojazdy, które często przejeżdżają również na czerwonym świetle. Kierowca naszego tuk tuka opanowane miał do perfekcji wszelkie manewry potrzebne do poruszania się po marokańskiej drodze. Sama jazda była ciekawym przeżyciem, w którym dominował ryk silnika, wiatr we włosach, skakanie na wybojach oraz kurczowe trzymanie się poręczy, by nie spaść z „siedzenia”.
Ogród Majorelle znajduje się ok. 4 km od placu Jemaa El Fna. Droga nie zajęła nam dłużej niż 20 minut. Za przejazd,po negocjacji, zapłaciliśmy 50 dirhamów.

234

Bilet za mury błękitu

Kierowca tuk tuka wysadził nas pod bramą Ogrodu Majorelle. Tam okazało się, że ceny biletów są różne dla mieszkańców Maroka – tańsze, dla obcokrajowców – droższe. I niestety na nic zdała się podjęta próba negocjacji, zapłaciliśmy po 70 dirhamów/os. (ok. 28 zł)  za wstęp na teren ogrodu. Zwiedzających po przejściu za strzeżoną przez ochroniarzy bramę wita niebieska, mozaikowa fontanna. Po lewej stronie znajduje się mapa całego ogrodu wraz z obostrzeniami. Informują one o tym, iż należy trzymać się wyznaczonych ścieżek i nie można dotykać żadnych roślin. Mnie na wejściu urzekł bambusowy las. Przez chwilę poczułam się jakbym była znów w Japonii. Niestety na niektórych bambusach turyści zostawili po sobie wyryte napisy.
Znajdujące się w ogrodzie budowle utrzymane są w kolorystyce niebieskiej z żółtymi akcentami. W połączeniu z roślinnością z całego świata całość robi niesamowite wrażenie.

5678

Od początku

Jacques Majorelle, od którego nazwiska pochodzi nazwa ogrodu, urodził się w roku 1886 we Francji, w Nancy. Dorastał otoczony artystami, wśród projektantów. Po trzech latach studiów architektonicznych postanowił poświęcić swoje życie pierwszej pasji, którą było malarstwo. W 1910 roku udał się w podróż do Egiptu, w którym mieszkał przez prawie 4 lata. Wtedy zaczęła się jego fascynacja islamskim światem oraz kulturą. Siedem lat później, w roku 1917, po odejściu ze służby wojskowej został zaproszony do Maroka przez przyjaciela swojego ojca. Wilgotny klimat Casablanki nie przypadł mu do gustu. Trafił do Marrakeszu – miasta oazy, którego kolory oraz światło zafascynowały go od razu. Przez kilka lat była to jego baza wypadowa w inne rejony Afryki. Po pewnym czasie, wraz z żoną, przeniósł się do Marrakeszu na stałe.
Od roku 1917 tworzył liczne obrazy przedstawiające ulice tego miasta oraz portrety.
W 1923 roku kupił działkę o powierzchni 4 ha, położoną na granicy gaju palmowego. Następnie skupywał przyległe działki, które łącznie objęły powierzchnię 10 ha. Wybudował dom w stylu mauretańskim, a warsztaty w berberyjskim. W 1931 roku zlecił architektowi, Paulowi Sinoir, zaprojektowanie kubistycznej willi w pobliżu pierwszego domu.
Jacques Majorelle był botanikiem amatorem. Wokół swojego lokum stworzył ogród, który stał się jego najpiękniejszą pracą. Przez blisko 40 lat wzbogacał go o rośliny ze wszystkich kontynentów. Zbierał wiele rzadkich odmian drzew oraz roślin, w tym kaktusy, palmy, bambusy, wierzby, jaśmin, agawy, cyprysy, paprocie. W roku 1947 kosztowne utrzymanie ogrodu zmusiło artystę do jego otworzenia dla publiczności. Ponadto rozwód oraz seria wypadków samochodowych pogłębiły złą sytuację finansową artysty i zmusiły go do sprzedaży części ogrodu oraz willi-studia. Po kolejnym wypadku Majorelle wyjechał na leczenie do Francji, gdzie zmarł w roku 1962 nie mając możliwości pożegnania Marrakeszu. To krótka historia tego miejsca. Wszystkie te informacje zawarte są na oficjalnej stronie Ogrodu Majorelle.

Ogród w pełnej okazałości

Jacques Majorelle ułożył gatunki  roślin z całego świata wokół centralnego dorzecza oraz nieregularnych chodników. Kolory, których artysta zaczął używać w roku 1937 spowodowały, iż ogród przekształcił się w jeszcze większe arcydzieło. Można je dziś odnaleźć m.in. na fasadzie budynków, bram oraz garnków. Intensywny kolor niebieski został nazwany Majorelle Blue. Idąc po wyznaczonych ścieżkach po drodze mija się bambusowy las, palmowe wysepki, dużą ilość przeróżnych kaktusów. Z umieszczonych co pewien czas tabliczek można dowiedzieć się jak dana roślina się nazywa oraz skąd pochodzi. Dla mnie był to istny raj. Oddzieliłam się od reszty i w ciszy podziwiałam lata pracy Majorelle.

9101112131415161718192021222426

Muzeum miłości

To nie koniec ciekawej historii ogrodu. Kolejny wątek dotyczy samego Yves Saint Laurent. Projektant odkrył ogród wraz ze swoim partnerem Pierre Berge w roku 1966. Podobno, gdy usłyszeli, że ma on zostać sprzedany i zamieniony na hotel zrobili wszystko, by do tego nie dopuścić. I tak w roku 1980 zostali jego właścicielami. Ogród nie uległ zniszczeniu i odzyskał swoją świetność. Pracownia Majorelle została przekształcona w muzeum, które dziś można zwiedzać. Ponadto na terenie ogrodu znajduje się kawiarnia oraz ekskluzywny butik. Weszłam, zobaczyłam ceny i… wyszłam. W ogrodzie znajduje się również Muzeum Miłości, w którym na ścianach wiszą oprawione plakaty zaprojektowane przez Yves Saint Laurent.
Wolą projektanta było, aby jego prochy po śmierci zostały rozsypane na terenie ogrodu. W trakcie zwiedzania można napotkać znaki prowadzące do pomnika postawionego na cześć projektanta. Partner Yves Saint Laurent po jego śmierci przekazał ogród na fundację znajdującą się w Paryżu.

293031323334354041

Nie żałuję, że trafiliśmy do Ogrodu Majorelle. Była to odskocznia od pośpiechu znajdującego się za jego murami. Nie wiem, czy moi towarzysze podzielali mój zachwyt, ja spędziłam tam bardzo miłe popołudnie. Jeśli byliście napiszcie w komentarzu jakie są Wasze wrażenia. Ciekawa jestem, czy Wam się również podobało.

Reklama