dsc02415

Mając możliwość mieszkania na Lubelszczyźnie, która jeszcze do niedawna kojarzyła mi się jedynie z Lublinem i Kazimierzem Dolnym, nadrabiam zaległości i uzupełniam dosyć istotne braki w wiedzy. Mam nadzieję, że niedługo będę specjalistką polecającą godne uwagi miejsca tego regionu.

Nad Wisłą, gdzie toczy się życie

Kazimierz Dolny od Warszawy dzieli ok. 130 km, do Lublina jest około 55 km, a do Nałęczowa trochę ponad 20. Znajduje się nad Wisłą, a dokładniej w zachodniej części Płaskowyżu Nałęczowskiego. Jest dosyć popularnym miejscem na weekendowe wypady.

Ja pierwszy raz w Kazimierzu byłam dwa lata temu, letnią porą, przy okazji festiwalu, który się tam odbywa. Tętni on wtedy życiem, na rynku ciężko o wolne miejsce w kawiarni, jest gwarno i radośnie. Wydarzeniu temu towarzyszy radosna atmosfera. Bulwar Nadwiślański oblegany jest przez spacerujących, siedzących na schodach czy murkach ludzi. I o ile nie lubię zbytniego tłoku, muszę przyznać, że to jego wydanie bardziej mi się podoba. Wczorajsza niedziela nie napawała pogodowym optymizmem i może przez to rynek wydał mi się smutny i mało urokliwy. Jednak dziś nie o samym Kazimierzu Dolnym, a o przyrodzie, która go otacza.


Lessowa kraina

Jakiś czas temu, szukając miejsca na weekendowy wyjazd, natrafiłam na zdjęcia wąwozów. Wczoraj w końcu mogłam sama ocenić ich uroki. Otaczają one miasto, tak że prawie całe można je nimi obejść. Wystarczy odejść kawałek od centrum, aby znaleźć się w cichym i urokliwym miejscu.

Ponieważ do rannych ptaszków nie należę, trochę nam zajęło zanim ruszyliśmy z Lubartowa. Dojazd trwał około godziny. Po godz. 12 zaparkowaliśmy samochód na jednym z parkingów (godz. kosztuje 3 zł, cały dzień 10 zł) i ruszyliśmy na rynek, skąd można udać się w lessową krainę. My wybraliśmy jeden z najbardziej polecanych wąwozów – Korzeniowy Dół.

Wąwóz Korzeniowy

Spacer z rynku zajmuje około 30 minut, trasa liczy 2 km. Należy kierować się Kwaskową Górą, aż dojdziemy do Dołów. Kto nie ma ochoty chodzić może dojechać samochodem. Po drodze znajdziemy tabliczki z informacjami na temat powstania tych formacji. I tak dowiemy się m.in. że głęboko wcięte doliny rzeczne Wisły i jej dopływy stanowią bazę erozyjną, a wąwozy rozwinęły się głównie w pokrywie lessowej. Less to skała pylasta o lekko żółtawej barwie. Pokrywa lessowa w tym rejonie to 20-30 m grubości.


Przy wejściu do wąwozu znajduje się kolorowy Przystanek Korzeniowa, z którego dochodziły do nas przyjemne dźwięki reggae. Co jest w środku? Wejdziemy tam na koniec wąwozowego spaceru.

Już na wejściu gości witają duże, poskręcane korzenie drzew rosnących na skarpach. Widok bardzo przyjemny, trochę z innego świata. Wąska ścieżka prowadzi lekko w górę wśród fantazyjnych korzeni. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie lód pośrodku. Zimą warto założyć bardziej przyczepne obuwie. Po drodze mijaliśmy dziewczynę w butach na obcasie, czego nie polecam. Ścieżka liczy sobie około 700 metrów. Przyjemne miejsce na odcięcie się od reszty świata. Wiem, że wrócę tam jak zrobi się ciepło i zakwitną rośliny. Teraz trochę brakowało mi tam zieleni.

Po zejściu na dół postanowiliśmy wejść do chatki, z której wcześniej dopływała muzyka. Na wejściu przywitał nas rudy, puchaty Garfield. W środku, w ciepłym klimacie, gdzie zamiast lamp nad stolikami wiszą stare czajniki, można zjeść domowe jedzenie. I tak na rozgrzanie zamówiliśmy po indyjskiej zupie, ja skusiłam się też na lemoniadę pokrzywową oraz domowej roboty lody. Menu jednak nie widzieliśmy, cennika niestety też nie. Wszystko było pyszne, jednak rachunek na koniec trochę popsuł nam humory. Jeśli szukacie miejsca z dobrym jedzeniem, warto zajrzeć. Jeśli szukacie miejsca stosunkowo taniego, poszukajcie go gdzie indziej. Za zupę wyszło po 14 zł, mała butelka lemoniady to koszt 10 zł, a pół kubeczka lodów… 15 zł.

Wracając w stronę rynku, po drodze mijały nas dwa meleksy. Kolejna opcja dla tych bardziej leniwych 😉 Dojazd z rynku pod wąwóz to koszt 15 zł za osobę.

Będąc w okolicy Kazimierza Dolnego nie zapomnijcie ruszyć poza miejski szlak. Jak widać warto zobaczyć coś więcej niż rynek, zamek czy Góra Trzech Krzyży. Wracając samochodem warto również zahaczyć o znajdujący się niedaleko Nałęczów, który słynie z uzdrowiskowej mocy.